Czy możemy sobie dziś wyobrazić, że w wielu dyscyplinach sportowych nie startują kobiety. Nie ma Igi Światek, Anity Włodarczyk, Justyny Kowalczyk, polskiej sztafety i kobiet rzucających oszczepem czy skaczących wzwyż.. To jest dziś niemożliwe, a jednak było i to całkiem niedawno. Co z tego, że kobiety w roku 1918 dostały prawa wyborcze, jak i tak były traktowane „po macoszemu”. Miały siedzieć w domu, pracować w polu lub fabryce, opiekować się dziećmi. Kto by tam wówczas myślał o tym, żeby oprawiać sport. A jednak znalazły się odważne, które powiedziały – chce i osiągnę cel. I Halina Konopacka, złota medalistka w rzucie dyskiem w roku 1928, przetarła kobietom drogę do uprawiania sportu. Młode dziewczyny, zapatrzone w mistrzynie zaczęły ćwiczyć i zdobywać medale. Odnosiły coraz więcej sukcesów. I o tym właśnie przypomni w swoim wykładzie dr Małgorzata Tkacz Janik, mówiąc jak trudno miały na początku ubiegłego wieku kobiety chcące zostać sportsmenkami.
Rozmawia z nią Marek Mierzwiak.