Joachim Gnida urodził się 5 stycznia 1953 roku w Mikołowie. Był najstarszym czworga dzieci Eryka i Heleny. Uczył się w Szkole Podstawowej nr 1 w Tychach a następnie w obecnej Szkole Podstawowej nr 14. Później skończył Zespół Szkół Zawodowych dla Pracujących Piotrowickiej Fabryki Maszyn w Katowicach-Piotrowicach. Jak zaznacza jego siostra, Jolanta Fajst, rozpoczął pracę na Kopalni „Wujek” by poprawić sytuację finansową w domu. Trudno określić kiedy przystąpił do NSZZ „Solidarność”. W trakcie pacyfikacji kopalni „Wujek” został postrzelony w głowę i ranny został przewieziony do Centralnego Szpitala Górniczego w Katowicach-Ochojcu. Nie odzyskał przytomności i zmarł dwa tygodnie później 2 stycznia 1982 roku, tuż przed swoimi 29 urodzinami. Jak powiedziała wnuczka Jolanty Fajst, Natalia Miśkiewicz, która zbierała materiały na temat swojego wujka, z rodzinnych opowieści wynika, że w dniu pacyfikacji kopalni Joachim Gnida przeczuwał, że może stać się coś złego, czule pożegnał się ze swoją żoną Renatą i niespełna trzyletnią córką Aleksandrą.
16 grudnia 1981 roku, w czasie gdy strzelano do górników na kopalni „Wujek”, Jolanta Fajst urodziła córkę – mamę Natalii Miśkiewicz. Joachim Gnida miał być ojcem chrzestnym tego dziecka. Jak wspomina siostra górnika, kiedy jej mąż pojechał poinformować Joachima o narodzinach dowiedział się co się z nim stało. Jej nie mógł o tym opowiedzieć. Matka górnika o całym zdarzeniu dowiedziała się od sąsiadki a żona Renata kiedy przyjechała na kopalnię została odesłana do szpitala, powiedziano jej jedynie, że Joachim jest ranny. Jego pogrzeb odbył się 7 stycznia 1982 r. na cmentarzu ewangelickim w Mikołowie. Z relacji rodziny wynika, że klepsydry informujące o śmierci górnika były zrywane. Pogrzeb był obstawiony przez milicję a autobusy przywożące żałobników były kontrolowane. Zdjęcia w trakcie ceremonii robili tajniacy. Żona Joachima kilka lat po pogrzebie wyjechała razem z córką do Niemiec, jak wspominają bliscy tutaj nie mogła żyć. Ciągle chodziła na grób męża. Ona do dzisiaj płacze wspominając tamte wydarzenia, choć minęło już 40 lat – zaznacza Jolanta Fajst.
Bliscy Joachima Gnidy wspominają go jako człowieka wesołego, który lubił się bawić i lubił dobrze pojeść. Jego nałogiem były słodycze. Był to także człowiek zawsze chętny do pomocy i godny zaufania. Wielki fan tyskiego GKS-u.
29 sierpnia 1990 roku Joachim Gnida został pośmiertnie odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami przez prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, natomiast 7 grudnia 1992 roku Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP Lecha Wałęsę. Otrzymał także Honorową Odznakę Miasta Katowice. W 2015 roku pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności.
Ponadto upamiętniono go wraz z innymi górnikami poległymi 16 grudnia 1981, Pomnikiem ku czci Poległych Górników z KWK „Wujek” w dniu 16 grudnia 1981 roku w okresie stanu wojennego (1991).