„Dla mnie, nie były to nigdy zwykłe występy, te nasze tzw. przedstawienia. To była raczej sprawa życia i śmierci; próba porozumienia się, próba wciągnięcia tych ludzi w intymny świat myśli” – tak mówił Jim Morrison o swoim śpiewaniu wraz z zespołem The Doors. W ciągu 4 lat nagrał on wraz z kolegami płyty i utwory, które są do dziś słuchane i z których inni muzycy czerpią inspiracje. Ale oprócz muzyki dla Jima były ważne też kobiety, dziewczyny, jego fanki. I była jedna, która zawojowała jego serce. O miłościach Jima Morrisona w premierowej audycji Marka Mierzwiaka opowiada prof. Tadeusz Sławek. Realizacja dźwiękowa Jacka Kurkowskiego.