Owoc z drzewa, które wyrosło niedaleko, bo tuż za naszą zachodnią granicą, w smaku – tak melodią, jak i rytmem – przypomina całe kosze owoców jakie na przestrzeni dziejów przynosiła historia muzyki rozrywkowej… ale w tym konkretnym...
Owoc modyfikowany genetycznie z innego owocu, który spadł z drzewa wyrosłego na paryskim gruncie, ale wokalnie bardzo przypomina zaśpiew z pewnego znanego przeboju, który z dyskoteki w remizie, z festynu i biesiady, spod strzech i z zabaw wiejskich...
Owoc pozornie ostry i pikantny. Tym większe pozory pikanterii, że gościnna gitara rzeczywiście z tych autentycznie ostrzejszych. I właściwie na tej gościnnej gitarze autentyczność się kończy. Kiczowata reszta korzeniami sięga do legendarnej wytwórni...
Owoc z mocną nutą wzruszenia, mający właściwości oczyszczające, a korzenie przez bagienne okolice Delty Mississippi sięgną Afryki.
Owoc modyfikowany nie tyle genetycznie, co elektronicznie, pierwotnie zerwany z jednego z najważniejszych drzew w historii muzyki. Drzewa te rosną na Karaibach, a zrodzone przez nie owoce są obecne lekką lub cięższą nutą w bardzo wielu piosenkach.
Owoc współpracy belgijskiego kompozytora z wokalistką wyrosłą na południu USA, a więc w miejscu świętym dla takich gatunków jak blues, country i jazz… i akurat tymi gatunkami ten owoc w ogóle nie smakuje, choć wyczuwa się tam pewną nutę tradycyjnej...
Owoc tak stary, że nikt już nie pamięta, jakie drzewo go zrodziło. Faktem jest, że każdy przynajmniej raz w życiu to śpiewał, no i to idealny owoc na setne wydanie „Korzenia i reszty”.
Drzewo, które zrodziło ten owoc, wyrosło w mieście, do którego pielgrzymują fani muzyki Country i akurat nie jest to Mrągowo. To miasto leżące na południu USA i tam też sięgną korzenie, choć do innego „kultowego” miasta.
Owoc z drzewa wyrosłego na polskim gruncie, w smaku mocno przypomina dokonania Sanah, ale reszta i korzenie sięgają do amerykańskiego stylu, nierozerwalnie związanego z początkami rock’n’rolla.
Owoc z rodzimego drzewa, wyrosły na gruncie teleturnieju. Smakiem przypomina przebój pewnego amerykańskiego zespołu, który moglibyśmy posądzić o związki z Portugalią, ale to tyko zbieżność nazwy. A korzenie sięgają słynnej wytwórni z Detroit.