Owoc z drzewa o wyraźnie dwóch korzeniach. Korzenie rytmiczne, które przez Chicago, Florydę, północno-zachodnią Anglię, ostatecznie sięgają słonecznej Italii. Korzenie melodyczne, które przez Los Angeles docierają do francuskiej piosenki kabaretowej.
Owoc z drzewa wyrosłego w Armenii, co akurat nie ma znaczenia dla tego, jak smakuje. A smakuje jak miliony wcześniejszych piosenek śpiewanych przy ogniskach, przy gitarze grającej pewien typowy układ akordów. Choć korzeni można również się doszukać...
Owoc z drzewa, które rodziło będąc jeszcze latoroślą. Tu, mocno wyczuwalna nuta karaibska, każe szukać korzeni na Jamajce.
Jeden z pierwszych owoców, który spadł z tego drzewa, to była „Wiśnia”, ale ten któremu tu spróbujemy znaleźć resztę i korzenie, smakuje nieco inaczej, bo przede wszystkim miąższ jest gitarowy, a nie klawiszowy i też reszta –...
Owoc współpracy dwojga utalentowanych, polskich songwritterów… trudno znaleźć dobry odpowiednik tego słowa w języku polskim, choć chyba najtrafniejszym wydaje się „pieśniarz”. Z kolei samo pojęcie „singer songwritter” jest tu...
„Owoc wychodowany w Niemczech, z wyraznie wyczuwalna nuta hymnu pokolenia „Dzieci Kwiatow”, a korzenie siegaja przez Meksyk do Hiszpanii”.
Owoc pracy utalentowanej Rumunki, smakujący nieco jak dojrzałe dzieło pewnego niemieckiego duetu, który w latach 80. XX w. okupował dyskoteki od Paryża po Moskwę, zaś korzenie sięgają przez Hiszpanię do Wenezueli.
Owoc z drzewa wyrosłego na kanadyjskim gruncie. Reszta zahacza odrobinę o pewną, przebojową „odę do młodości” skomponowaną w Niemczech, a trochę też rośnie na Antypodach i w Belgii, natomiast korzenie sięgają roztańczonej u progu XX w...
Sądząc po tytule, mamy owoc w postaci „twardszego” orzecha do zgryzienia. Choć reszta już nieco miększa, tak w formie, jak i treści, a korzeń sięga amerykańskiej muzyki narodowej.
Owoc z drzewa wyrosłego na naszym gruncie, choć z pomocą niemieckich osadników i też smakiem przypomina trochę niemiecką scenę taneczną, ale ma też w sobie odrobinę romantycznej nuty, co każe nam prześledzić losy słynnej „sonaty”...